piątek, 20 czerwca 2014

Tom II. Rozdział Szósty. Koniec Obozu to jak koniec życia plus wieczorek zapoznawczy.

    Kiedy wyszliśmy z wody rzuciła się na mnie granatowowłosa Sophie.
- Wygraliście! Czterysta do trzystu sześćdziesięciu!
Jej głos był cichy i delikatny tak jak sama ona. Nie mogłam zrozumieć jak mogła przyjaźnić się z Niallem.
- To świetnie - wymamrotałam nieco oszołomiona odpychając delikatnie dziewczynę, a ta bez większych ceregieli rzuciła się na swojego Puchońskiego przyjaciela.
Widocznie to, że jej dom nie wygrał nie robiło na niej żadnego wrażenia.
Wycofałam się do tyłu  i wpadłam na George'a. Już zdążyliśmy się pogodzić. Nagle dotarł do nas głos McGonagall.
- Wszyscy siadać do ognisk! Jesteście mokrzy!
Kiedy wszyscy zajęli posłusznie miejsca przemówił Snape.
- Jest dopiero piętnasta. O dwudziestej macie się tu stawić ze wszystkimi swoimi rzeczami. Spędzicie tutaj dzisiaj noc wszyscy razem, a jutro w południe przyjedzie po nas transport. A no tak. I ogłosimy wyniki. Sio!
Wstałam i ruszyłam do obozu. Wpadliśmy do domku i spakowaliśmy wszystkie swoje rzeczy przebierając się jednocześnie z mokrych szat. Poszliśmy na obiad i zanim się obejrzeliśmy trzeba było pędzić na ognisko. W powietrzu zaroiło się od latających kufrów, walizek i toreb, więc trzeba było bardzo uważać, żeby nie oberwać w głowę. Na szczęście wszyscy dotarliśmy do Placu Ogniowego i zasiedliśmy przy ogniskach.
- Dobrze. Myślę, że wszyscy chcemy poznać wyniki, więc nie przeciągajmy. Kiełbaski zjemy po ogłoszeniach. Pierwsze miejsce zajął Gryffindor z dziewiętnastoma punktami! Gratulacje! - Gryfoni oszaleli z radości - W nagrodę każdy z was otrzyma magiczny puchar, który zawsze będzie napełniał się tym napojem, który sobie zażyczycie! - przed każdym z nas wylądował mały, czerwony puchar ze złotymi ozdobami. Bajeczny. - Drugie miejsce... Hufflepuff z czternastoma punktami! Serdeczne gratulacje! W nagrodę każdy z was dostanie czapkę z borsukiem dzięki której będziecie mogli znikać na dziesięć sekund! - wiwaty ze strony Puchonów. -   Trzecie miejsce.. Ravenclaw z trzynastoma punktami! W nagrodę dostaniecie pierścienie, które zawsze wskażą wam północ i czwarte miejsce Slytherin z dziesięcioma punktami! W nagrodę dostajecie eliksir na poprawę humoru! - wszystkie trzy domy parsknęły śmiechem, a Ślizgoni zgodnie, jednym haustem wypili eliksiry, które jakimś cudem pojawiły się przed nimi, po czym ryknęli ogłuszającym śmiechem. - Bawcie się dobrze!
Chyba każdy wziął sobie to bardzo do serca. Wszyscy wstali, a ktoś wyczarował kilka instrumentów, które zaczęły grać energiczną muzykę. George znalazł mnie prawie natychmiast i zaczęliśmy tańczyć jak opętani.
Zauważyłam Nialla tańczącego z Sophie i Celine z Liamem. To podziałało na mnie lepiej, niż jakikolwiek eliksir.
***

   Tańczyliśmy już co najmniej od dwóch godzin. Nagle, niczym didżej przemówiła profesor Sprout.
- Ostatnia piosenka będzie wolna! A żeby zrobić zadość tradycji niech panie staną po jednej stronie Placu, a chłopcy po drugiej!
Wszyscy zaczęli się przepychać i w wyniku tego stanęłam po jednej stronie z Parvati, a po drugiej z Darie, czego wolałabym uniknąć, bo nadal nieco się jej bałam.
- Świetnie! A teraz panowie proszą panie do tańca! Ale już! - dodała nauczycielka zielarstwa, po czym rozbrzmiały pierwsze dźwięki muzyki.
Ku mojemu zdziwieniu pierwszy z szeregu wyszedł Niall. Wszystkie dziewczyny spojrzały ku niemu z nadzieją, ale ja wiedziałam do kogo idzie. Rzeczywiście. Po chwili wirował na środku placu z Sophie. Za jego przykładem poszedł Liam z Celine, a także - co nieco mnie zaskoczyło - albinos Jack z czarnoskórą Mayą. Wszyscy patrzyli na nich jak na szaleńców, szczególnie, że Maya była nieco zaskoczona faktem, że chłopak zaprosił ją do tańca. Po kilku minutach na parkiecie było mnóstwo par, a ja wyławiałam wzrokiem znane mi osoby. Parvati z Harrym. Pansy z Draconem (poczułam ukłucie zazdrości), Eleanor z Averym. Cedric z Amandą, Lou z Annabeth. Zaraz... tych dwoje było dziwnych. Tego samego wzrostu, ale przecież Ann była starsza od Lou z dwa lata.. nieważne... rozglądałam się dalej. Nott z Fairy, Georgie z Harrym numer dwa, a Dylan z albinoską Darie, która była tym mocno zażenowana, bo była od niego kilka lat starsza i wyższa.
 Ja siedziałam przy ognisku z Anne, która nie miała partnera podobnie do mnie. Rozmawiałyśmy trochę o jej życiu. Okazało się, że jest czystej krwi i że przyjaźni się z Deanem. Zastanawiałam się właśnie, czemu nie zaprosił jej do tańca, gdy pojawił się jakby znikąd i porwał ją na parkiet. Siedziałam sama wpatrując się w ogień i powodując, że lekko przygasał, kiedy ktoś złapał mnie z tyłu za talię i wrzucił do ogniska. Oczywiście nic mi się nie stało i wygramoliłam się cała w popiele patrząc ze złością na George'a.
- Najpierw jezioro, teraz ognisko, co dalej?! - warknęłam.
Popatrzył na mnie jakoś tak dziwnie. Na wpół z rozbawieniem, a na wpół z czułością i strzepnął mi popiół z głowy.
- Parkiet. - odpowiedział i pognaliśmy w sam środek tańczących.
Położyłam mu rękę na ramieniu, a on mi na talii i zaczęliśmy delikatnie wirować. Było ciepło. Niekiedy jakaś znajoma twarz przewinęła mi się przed oczami. A to loki Harry'ego, a to roześmiana Parvati.
Kiedy muzyka się skończyła wróciłam do naszego ogniska, ale jak się okazało siedziało tam już mnóstwo ludzi. A konkretniej wszyscy, których poznałam w czwartym zadaniu. Rozniecili większy ogień i rozmawiali w najlepsze. Usiadłam na moim poprzednim miejscu blisko lasu, ale zaraz tego pożałowałam. Znowu Darie? Serio? Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
- Jennie, tak? Jesteś metamorfomagikiem? Ja miałam być, ale moja matka umarła przy porodzie i coś się tam stało, więc jestem albinoską. Mój brat też.
Wyrzuciła to z siebie tak szybko, że ledwo zarejestrowałam o co jej chodzi.
- Eeee, tak, jestem.
- To super! - zawołała Darie, ale po chwili mina jej zrzedła. - Też się mnie boisz? Jak wszyscy! Tylko Maya mnie akceptuje! No i mój brat. Z nikim innym nie gadam!
- Ale Dylan zaprosił cię do tańca.. - zauważyłam cicho.
- Niby tak, ale on jest taki mały! - westchnęła Darie. - Zupełnie nie w moim typie!
- A ktoś w ogóle ci się podoba? - zapytałam.
- Co? Och, tak... Taki jeden... jest w moim domu, wiesz? Ale on nie zwraca na mnie uwagi.
-  Jak ma na imię?
- Zayn. - wtrąciła się Maya.
- Dziwnie - stwierdziłam.
- Nie da się ukryć, ale jej się podoba! - szepnął Jack atakując mnie z drugiej strony.
- Przestańcie! - krzyknęłam z udawaną złością. - Jesteście wszędzie!
- Tak. - powiedziała ze śmiechem Maya.
- Absolutnie możliwe.- stwierdziły bliźniaki i wszyscy czworo wybuchliśmy śmiechem.
Byli na prawdę mili. Super się z nimi rozmawiało. Nagle Celine wstała i powiedziała:
- No dobra. Słuchajcie mnie bachory. Od dzisiaj trzymamy się razem, jasne? Olbrzymy łączą ludzi!
- Chyba raczej rozszarpują - zauważył spokojnie Niall, a wszyscy wybuchli śmiechem.
Nawet Eleanor i Logan Avery, którzy patrzyli sceptycznie na Puchonkę.
- To też! - stwierdziła z szerokim uśmiechem czerwonowłosa. - Niech każdy z was coś o sobie powie!
- Wieczorek zapoznawszy na koniec obozu? - zapytał Harry numer dwa niskim głosem, a Georgie wpatrzyła się w niego jak w obrazek.
Jakoś za nią nie przepadałam. Znowu wszyscy zanieśli się chichotem.
- Tak jest! Dobra, zaczynam! Więc! Jestem Celine i mam czerwone włosy, tak jakbyście nie zauważyli. Chodzę z Liamem od trzech lat i jestem po SUMACH. Mam zamiar być różdżkmistrzynią! Jestem ogółem czystej krwi, ale jakoś mi to konkretnie wisi, a no i jestem Puchonką jakby ktoś nie pamiętał. Gram na pozycji ścigającego!
Wszyscy popatrzyli na nią nieco nieprzytomnie, ale z uznaniem. Jak dla mnie była ona mega miła i przywódcza, a do tego śliczna. Pomyślałam, że z nią na pewno postaram się utrzymać kontakt po obozie.
- Ja jestem Liam. Po szkole będę... eeee piosenkarzem? Nie umiem w sumie za wiele poza zielarstwem. W końcu Puchon, nie? A no i gram na pozycji obrońcy.
Pomyślałam, że chłopak Celine bardzo się od niej różni. Jest nieśmiały i niezdecydowany, ale miły. Stwierdziłam, że nie jest jakiś szczególnie ważny i nie zamierzałam z nim zamienić więcej słowa. Kolej na Georgie. Wstała i odrzuciła swoje złote kłaki do tyłu.
- Jestem Georgie. Mam prawie dwanaście lat, więc no, idę na drugi rok. Też jestem Puchonką. Mam młodszego brata Dylana... - tu wskazała na mniejszego od niej chłopca o czarnych włosach, który tańczył z Darie. - Oboje jesteśmy z Hufflepuffu, ale ja mogłabym być w Slytherinie! - dodała patrząc na Harry'ego numer dwa, po czym usiadła koło niego.
Nie wydawał się zachwycony. Ja też nie. Harry wydawał się na prawdę fajny, ale Georgie to była porażka. Od razu stwierdziłam, że jest pustą lalą. Chłopak wstał wyrywając się z jej objęć i powiedział swoim aksamitnym głosem.
- Jestem Harry, jestem ze Slytherinu. Jak byłem mały miałem proste włosy - kilka osób wybuchło śmiechem, a Georgie zachichotała wdzięcznie. Miałam ochotę podpalić jej włosy. - Ano. Mam prawie trzynaście lat bo idę do trzeciej klasy. Tyle.
Usiadł, a ja poczułam do niego mocną sympatię, mimo że był taki dziwnie nieśmiały. Wstała Parvati i powiedziała parę słów o sobie. Ją nawet polubiłam. Potter i Draco byli moimi przyjaciółmi, więc nie będę się na ich temat wypowiadać, podobnie jak i Nocie, czy Pansy. Po nich wszystkich wstała Eleanor, a wszyscy chłopcy gwałtownie zwrócili na nią głowy. Liam dostał za to od Celine z liścia.
- Jestem Eleanor Rookwood. Mam trzynaście lat i idę na trzeci rok. Logan jest moim kuzynem - tu skinęła na przystojnego chłopaka siedzącego koło niej. - Jestem Ślizgonką i dobrze. Jestem raczej niemiła i wolę tego nie ukrywać! - oznajmiła i usiadła na swoim miejscu z zadowoleniem na twarzy.
Wstrząsnęły mną dreszcze. Rookwood? To przecież Śmierciożerca. Avery zresztą też.
- No dobra. Jestem Logan Avery i mam czternaście lat. Czuję się jak na terapii antyalkoholowej. Mój tata jest Śmierciożercą i pewnie dlatego jestem z Slytherinie. To tyle.
Prychnęłam cicho. "I pewnie dlatego jestem w Slytherinie". Przecież ten koleś wydaje się wredny na tysiąc kilometrów. Tak się tym zdenerwowałam, że zapomniałam słuchać co do powiedzenia miał mój brat, ale widocznie bardzo zaciekawiło to Darie, która wpatrywała się w niego niczym Georgie w Harry'ego. Z tym, że teraz była jej kolej i musiałam ją walnąć w głowę, żeby się ogarnęła. Natychmiast wstała i jestem pewna, że gdyby nie to, że chyba nie mogła się zarumienić z pewnością by to zrobiła.
- No więc jestem Darie i mam brata Jacka. Jesteśmy oboje w Ravenclawie i mamy po piętnaście lat. Jesteśmy albinosami, bo nasza mama umarła jak tylko nas urodziła, a mieliśmy być metamorfomagikami. Większość ludzi się nas boi, bo jesteśmy.. inni. - przy tym ostatnim słowie się zawahała, a wszyscy popatrzyli na nią współczująco.
Po chwili ciszy wstała niepewnie Maya i powiedziała z powagą.
- No dobrze. To był dramatyczny moment.
Wszyscy ryknęli śmiechem.
- Ja jestem Maya no i mam piętnaście lat i jestem w Ravie, choć nie wiem czemu, bo Sprout bo ochotę mnie zabić za moje wyniki w nauce... zresztą nie tylko ona. W sumie nie mam co mówić, więc usiądę.
Polubiłam Mayę jeszcze bardziej. Była świetna! Następna wstała Fairy.
- Jestem Fairy. Mam dwanaście lat. I jestem w Hufflepuffie. Umiem rozmawiać z roślinami... - kilka osób popatrzyło na siebie niepewnie. - I w sumie nie wiem co mogłabym powiedzieć.
Odwróciłam wzrok. Ta ruda osóbka bardzo mnie niepokoiła. Wydawała mi się mało ludzka. Jakby była.. ale nie. Nie mogłam wyciągać pochopnych wniosków, więc wsłuchałam się w następną osobę.
- Jestem Amanda. Idę do czwartej klasy. Bardzo lubię transmutację. Jestem w Hufflepuffie. Bardzo lubię też quidditcha. Mój tata jest nawet sprzedawcą na Pokątnej w tym markowym sklepie... Jestem półkrwi - uśmiechnęła się promiennie.
Ze zdziwieniem usłyszałam u niej jakby... hiszpański akcent. Następny był Cedric, którego nie słuchałam, zresztą Anne, która była po nim też. Wiedziałam o nich trochę. Następnie była jednak Annabeth, którą uparłam się wysłuchać.
- Jestem Annabeth War. Mam piętnaście lat i przyjaźnię się z Lou... - chłopak pomachał nam przyjaźnie. - Jestem Krukonką półkrwi. Ludzie często mi mówią, że jestem bardzo wojownicza i bezpośrednia. Cóż... może i tak...
- Nie radzę wam siłować się w nią na ręce! - stwierdził natychmiast Louis. - A, no... Ja jestem Lou Casserole..
- Masz na nazwisko zapiekanka? - zapytała Sophie cicho, a wszyscy ryknęli śmiechem.
- Owszem! Zapiekanki górą! - krzyknął chłopiec wypinając pierś z dumą wymalowaną na twarzy. - A wracając... mam trzynaście lat i jestem w Ravie. Jestem mugolakiem z tego co wiem.. - Eleanor skrzywiła się nieznacznie, jakby w poczuciu zawodu, ale po chwili wróciła do swojego uśmiechu, a oczy jej zabłyszczały patrząc na radosnego Krukona. - No. To mniej więcej tyle.
Polubiłam i Annabeth, i Lou. Byli bardzo mili i tajemniczy. Byłam nimi zajęta do tego stopnia, że nie zauważyłam kiedy Suzanne wstała i powiedziała parę słów o sobie. Teraz stał Niall.
- Jestem Niall Horan. Mieszkam w Irlandii i mega kocham ten kraj! Mam trzynaście lat i jestem Puchonem półkrwi.
- Lepiej już usiądź - powiedziała Sophie, a kilka osób parsknęło śmiechem widząc, że Niall nie zaprotestował. - Jestem Sophie Blue z Ravenclawu. Kocham niebieski i niebieskie jedzenie! Moim ulubionym daniem jest niebieskie spaghetti z sosem jagodowym! Półkrwi.
Uśmiechnęłam się. Polubiłam tą ekscentryczną parę. Nazywałam ich "para", ale wcale nią nie byli. Przynajmniej na razie.
Kiedy skończyło się to przedstawianie się każdy zajął się rozmową.
Annabeth śmiała się z czegoś z Celine, a Lou i Liam szeptali coś do siebie za ich plecami. Niall z Fredem i George'm biegali wokoło ogniska wydurniając się. Darie gdzieś zniknęła i dopiero po chwili zauważyłam ją przy moim bracie. Lekko się wściekłam, ale stwierdziłam, że zajmę się tym później. Eleanor gadała z Averym spoglądając na Louisa zza pleców kuzyna. Draco z Pansy gadali jakieś niezrozumiałe rzeczy, a Nott poszedł z Fairy na spacer. Po chwili podbiegła do mnie z uśmiechem Sophie i walnęła się koło mnie na koc.
- Ale nudno było, no nie? - mruknęła.
- Nie da się ukryć, ale już przynajmniej ich poznaliśmy - stwierdziłam optymistycznie, a Sophie uśmiechnęła się.
Jej czarne oczy lśniły. Była przepiękna.
- Czemu masz niebieskie włosy?
- Wiesz, urodziłam się z siwymi i jak miałam pięć lat poszłam do magofryzjera i mi trwale je pofarbował. Kocham niebieski.
Uśmiechnęłam się nieznacznie. 


***

 Już po godzinie większość z nas chrapała w najlepsze. Niall z Fredem i George'm spali na sobie nawzajem, ba zasnęli podczas bitwy na poduszki. Celina spała wtulona w Liama. Ja z Sophie omawiałam różne aspekty życia poczynając na stylu naszych szat szkolnych ("Ja kocham te niebieskie krawaty i szaliki!"), a kończąc na tym jacy to faceci są dziecinni.
W pewnym momencie, pewnie gdzieś około drugiej na nogach zostałyśmy tylko my i Eleanor z Averym. Dziewczyna spojrzała na nas z dziwnym błyskiem w oku i uśmiechnęła się życzliwie.
- Nie idziecie spać dziewczynki?
- Nie. - odpowiedziałam natychmiast. - A wy? Na pewno jesteście zmęczeni!
Eleanor zmierzyła mnie chłodnym wzrokiem i natychmiast uśmiechnęła się słodko.
- Ależ oczywiście! Idziemy spać! - powiedział szybko Logan ciągnąc swoją wyraźnie zeźloną kuzynkę na koc i okrył ją nim. Kilka minut później usłyszałyśmy ich miarowe oddechy.
- To było dziwne! - stwierdziła Sophie. - Kładziemy się?
- Jasne - mruknęłam i prawie natychmiast zasnęłam.

***

   Była czwarta rano. Słońce dopiero wynurzało się zza horyzontu. Fairy obudziła się jak zawsze o wschodzie słońca. Leżała koło Notta, który jeszcze spał. Odgarnęła mu włosy z twarzy i uśmiechnęła się łagodnie po czym stanęła na nogi. Jej włosy zajaśniały dziwnym złotym blaskiem, a zielone oczy rozbłysły. Jej czarodziejskie ubranie opadło, a na jego miejscu pojawiła się suknia zrobiona z liści. Jej skrzydła, które nagle wydostały się z pod ramion przypominały skrzydełka muchy, tyle że były fioletowe. Okręciła się wokół własnej osi i skurczyła się do malutkich rozmiarów elfa.
- Żegnaj, kochany. Zapamiętam cię - szepnęła do Teodora, a ten poruszył się we śnie. 
Dziewczyna westchnęła i rozpłynęła się w powietrzu w drzewny pyłek i sekundę później znajdowała się na drugim końcu lasu.
- Już tęsknię. 

***

   Obudziłam się jakoś o szóstej i zaczęłam robić śniadanie. Musiałam wyglądać okropnie, ale nie mogłam dłużej spać. Popatrzyłam po twarzach śpiących przyjaciół. Georgie spała wtulona w Harry'ego numer dwa. Mogę się założyć, że jak się obudzi nie będzie zachwycony. Pół godziny później wstała Celine i Annabeth, które pomogły mi w dokończeniu śniadania. Pobudkę zrobiłyśmy o dziewiątej. 
- Jeeeeezu. Jest tak wcześnie, a wy każecie nam wstawać?! - zaskrzeczał Lou przecierając oczy.
- I owszem! - powiedziała wesoło Annabeth uśmiechając się nieco wrednie.
- Uważajcie! War zaraz rozpęta wojnę! - krzyknął chłopiec, a jego przyjaciółka rzuciła mu gniewne spojrzenie. - Ale spokojnie, widocznie chce zabić tylko mnie!
Wszyscy wybuchnęli śmiechem i zajęli się śniadaniem. 
Po godzinie wszyscy skończyli jedzenie i teraz rozmawiali żywo. Parvati kłóciła się z Pansy, a Draco z Harrym, ale jakoś mało mnie to obchodziło. Sophie podeszła do Nialla i teraz śmiali się z czegoś z Weasleyami.
Poszukałam wzrokiem Darie. Znowu rozmawiała z Oliverem. Co ona w nim widzi?
Jedyną osobą siedzącą samotnie był wyjątkowo podenerwowany Nott.
- Co jest? - zapytałam cicho podchodząc i siadając na jego kocu.
- Fairy zniknęła. - powiedział roztrzęsionym głosem i nawet nie wrzasną, żebym go nie dotykała, kiedy poklepałam go po ramieniu.
- Może poszła na spacer? - zasugerowałam łagodnie.
- Wiesz, ja mam takie wrażenie, jakby odeszła na zawsze - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
Miały jak zawsze stalowy kolor, ale nie były takie zimne. Widziałam w nich niepokój, a jego głos ciągle drżał.
- Skąd wiesz?
- Tego to chyba sam Merlin nie wie - mruknął w odpowiedzi.
- Jesteś pewny, że ona była no... człowiekiem?
- Czemu by nie? - jego głos był podejrzliwy.
- Widziałeś kiedyś jej uszy?
Zastanowił się chwilę.
- Nie.
Odwróciłam głowę i popatrzyłam na drzewa. Pomiędzy nimi latały malutkie stworzonka.
- Może ona... jest elfem? 
Teodor prychnął. 
- Elfem? Żartujesz sobie?
- Nie, ale ona miała na nazwisko drzewo, tylko że po łacinie.  
Ślizgon rzucił mi pełne żałości spojrzenie, którego nie wytrzymałam i odeszłam do May'i i Jacka. 
Równo o dwunastej wyszliśmy przed obóz, a tam czekała już na nas na pozór mała karoca. Wcisnęliśmy się do środka i Celine wrzasnęła.
- Ej bachory! Siadamy tu!
Cała nasza ogniskowa grupa usiadła przy dosyć sporym stole. Niestety wylądowałam między Eleanor, a Niallem. Kiedy myślałam, że gorzej już być nie może naprzeciwko zasiadła Georgie. Ruszyliśmy i wszyscy zaczęli rozmawiać. Harry numer dwa udawał, że śpi, więc Puchonka znudzona siedzeniem zajęła się moją osobą.
- Czemu nie powiedziałaś niczego na ognisku?
W sumie nawet tego nie pamiętałam. Kiedy była moja kolej kolejna osoba wstała. Może stwierdzili, że dużo o mnie wiedzą.
- A tak jakoś - mruknęłam cicho.
- Masz dwanaście lat, jak ja, no nie?
Przytaknęłam.
- Jesteś metamorfomagikiem?
Potrząsnęłam głową na znak, że to prawda.
- A jak wyglądasz tak normalnie?
- Tak jak teraz.
- Ja na twoim miejscu zmieniłabym się w kogoś ładniejszego. Wyglądasz jak wampir! 
- Wiem - odpowiedziałam z jedną brwią w górze. 
- Ale się nie gniewaj! To nie twoja wina, że jesteś brzydka!
- Oj nie kłóćcie się! - wtrąciła Eleanor z uśmiechem.
- Nie kłócimy się - warknęłam i obróciłam się w stronę Nialla, który patrzył na mnie z ciekawością.
- Możemy pogadać? - spytał i nie czekając na odpowiedź pociągnął mnie do wolnego stolika.
- O co chodzi? - zapytałam cicho.
- Czego chciała Georgie?
- Uświadomić mi, że jestem brzydka. Nie wiem jak Harry z nią wytrzymuje. Dlaczego on jest w Slytherinie?!
- Chyba przez rodziców - odpowiedział blondyn smutno.
- Co masz na myśli? - spytałam podejrzliwie. 
- Wiesz, jego rodzicami są Rudolf i Bellatrix Lestrange.
Moje źrenice zwęziły się. Oni torturowali moją babcię i rodziców Neville'a. Teraz razem byli w Świętym Mungu leżąc bez zmysłów. Wstałam gwałtownie i ruszyłam z wyciągniętą różdżką do naszego stołu, ale Niall pociągnął mnie za ręce z daleka od jego przyjaciela. Sophie popatrzyła na nas z niemym zdziwieniem, ale ja zdążyłam tylko potrząsnąć głową i wylądowałam przygwożdżona do fotela. 
- Puść mnie! - ryknęłam. 
- Nie - powiedział spokojnie Niall.
Siedziałam tam około godziny próbując się uspokoić, aż w końcu podeszła do nas Sophie.
- Co się stało? - spytała marszcząc brwi.
- Jenn zdenerwowała się na Harry'ego, a raczej na jego rodziców - odpowiedział Niall.
- Spadaj! - warknęłam. 
Przez resztą podróży siedziałam z tą dwójką nie odzywając się, a kiedy w końcu wylądowaliśmy przy moim domu prawie nikogo nie było już w karocie. 
- Widzimy się za dwa tygodnie - mruknęłam, ale kiedy zmierzałam do drzwi poczułam jak coś totalnie mnie oślepia i padłam na wznak bez zmysłów. 


_____________________________________

Rozdział napisany w bardzo trudnych warunkach przy półtorarocznym dziecku latającym wokół, więc za ewidentne błędy przepraszam serdecznie, a zażalenia wysłać sową do tego malucha! Mam nadzieję, że mimo to rozdział się podobał ;) Nie wiem, kiedy będzie następny, ale mam zamiar zacząć pisać nowego bloga o zupełnie innej tematyce, a jak już go ogarnę to wam podam linka pod następnym postem :D Tymczasem piszcie opinie i przepraszam za brak akcji, ale pamiętajcie, że takie rozdziały też muszą występować! >.<
Pozdrawiam!
~ Pomyluna Everdeen 


10 komentarzy:

  1. Wieczorek zapoznawczy byl fajny. Zapamietalam pare postaci. Dobry pomysl z tym mialas!
    Zapiekanka! Hah :,)
    Fairy elfem? o.o
    I ta reakcja Jennie na wiesc kim sa rodzice Harry'ego numer dwa...
    Mnie sie rozdzial bardzo podobalno czytalam go tak nieogarniecie. A to przerwa na jedzenie albo zerkniecie na mecz. Dalej Francja! XD
    Zeby nie przedluzac...
    Pozdrawiam i weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do VBA! Więcej tutaj:
      http://mlodziiwaleczni.blogspot.com/p/the-versatile-blogger-award.html

      Usuń
  2. Dopiero dorwałam komputer no i cóż Wowoww. Jenn tańczyłą z Georgem!
    Jenn tańczyła z Georgem! Za mało Draco! Chcę Draco!
    Kocham czytać twoje wypociny! Pisz dalej dużo weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Logan <3 I te zapiekanki Louisa XD
    W stu procentach zgadzam się z Susan, za mało Draco! Chcemy więcej :C
    Połtorarocznym dziecku? Myślałam, że jest ich dwójka : O
    Czyżby Kalina znaczenie pisać o herosach? <3
    Okej, tyle, bo siatkówka Polska - Brazylia :3
    WENY!
    Pozdrawiam
    Nieoficjalna :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, i zapomniałam. NIEBIESKIE JEDZENIE <3 Percy byłby zadowolony :3
      Annabeth jest super :3 polubiłam ją :3
      I chyba będzie ffn5m, bo skończyłaś w takim momencie :C
      WENY!

      Usuń
  4. Jak mogłaś skończyć w takim momencie?! No jak? ;-;
    Merlinie, jak ja nienawidzę tej całej Georgie ._. I Eleanor też mi się nie podoba ._.
    Ach, od Snape'a aż bije miłość do uczniów :3 xD
    Nie mogę doczekać się dalszej części, co się stało i w ogóle powrotu do Hogwartu.
    Jestem pod wrażeniem Twojej wyobraźni :3
    Pozdrawiam i czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  5. DLACZEGO KOŃCZYSZ W TAKIM MOMENCIE?
    naprawdę chcesz, żebym przestała Cię lubić? :C
    po przeczytaniu rozdziału nasuwa mi się takie pytanie: CO ONE DIRECTION ROBI W HOGWARCIE? ;oo
    Po za tym lubię Logana <3 I Teosia też <3 Pomyślisz później nad jakąś fajną laską dla niego? :D Nextt, hhmm.
    No ten nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;__;
    A pro po, szybko się z tym uwinęłaś ;o
    Dobra, już prrzestaję marudzić. Późna pora i te sprawy XD
    Weny życzę i takie tam :D
    Mopsicaa pozdrawia XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja naprawdę nie wiem co ty się czepiasz tych rozdziałów, jak wszystkie są świetne! Tylko czemu skończyłaś w takim momencie?
    "Mój tata jest Śmierciożercą" - to zachowanie tajemnicy :D i jeszcze NIEBIESKIE jedzenie? *-* I żartów było trochę, więc rozdział wyszedł super! Teraz tylko czekam na kolejny, żeby wiedzieć co się stało ;) Weny, żebyś napisała jak najszybciej! ;)
    PS nie ogarniam tych wszystkich imion, ani kto jest w którym domu, jaki ma kolor włosów i kto z kim się spotyka XD
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie, jeszcze zdążysz kiedyś ogarnąc ich włosy XD

      Usuń
  7. Super. Polubiłem już twojego bloga. :D Czekam na następny rozdział, życzę weny i zapraszam na rozdział VII:
    http://harry-potter-adventure-pl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń