Miłego czytania!
~ Pomyluna Everdeen
Odkąd Jennie zaczęła przyjaźnić się z Harrym, Ronem i Hermioną Hogwart zrobił się dla niej dużo przyjaźniejszy. Codziennie miała dobry humor, a także często zmieniała kolor włosów, aby rozweselić innych. Poza trójką nowych przyjaciół Jennie zaczęła interesować się bliźniakami, którzy byli dla niej bardzo mili, zwłaszcza George. Tylko jedno bardzo ją niepokoiło, a mianowicie kłótnia z Draco. Chłopiec chodził dumny jak paw, ale kiedy zdawało mu się, że nikt go nie widzi stawał się bardzo markotny i nie miał ochoty nawet na nabijanie się z Gryfonów.
W końcu nadszedł listopad, a wraz z nim sezon quidditcha. Jennie była bardzo podekscytowana (zresztą tak, jak reszta szkoły) i nie mogła spokojnie usiedzieć na lekcjach. Niestety w związku z tym między Gryfonami, a Ślizgonami (z którymi mieli grać pierwszy w tym roku mecz) narastało napięcie, które niektórzy wyładowywali wyśmiewając się z innych, popychając ich lub złorzecząc. Jennie jednak nikt nie dokuczał, ponieważ zawsze unikała sytuacji konfliktowych, a poza tym wszyscy chłopcy się w niej podkochiwali.
Dzień przed meczem Jennie zdecydowała się porozmawiać z Draconem. Wstała bardzo wcześnie rano, przecierając oczy i od razu wskoczyła w swoją szatę, po czym wyślizgnęła się z dormitorium tak cicho, aby nikogo nie obudzić i popędziła na śniadanie. W Wielkiej Sali nie było prawie nikogo, jedynie przy stole Puchonów siedziała jakaś dziewczyna, a przy stole Krukonów chłopak. Jennie uśmiechnęła się do nich i usiadła na skraju swojego stołu nakładając na talerz kanapkę z ogórkiem i serem. Gdy tylko zaczęła jeść ktoś usiadł koło niej obejmując ją ramieniem i szepnął:
- Smacznego mała.
To był George. Jennie w pierwszej chwili się ucieszyła, ale stwierdziła, że jego obecność przeszkodzi jej w rozmowie z Draco.
- Dzięki bardzo... czemu tak wcześnie wstałeś? - spytała Jennie uśmiechając się delikatnie.
- Obudziłem się, bo jakiś ptak zaczął śpiewać tuż koło mojego okna i nie mogłem już zasnąć - wytłumaczył chłopiec szczerząc się do niej.
Reszta posiłku minęła w ciszy, a kiedy Jennie już zjadła i rozglądnęła się po sali zauważyła, że wiele osób już przyszło i również konsumuje swoje śniadanie. Rzuciła krótkie spojrzenie na stół Ślizgonów. Draco właśnie wstawał.
- Zobaczymy się później. - rzuciła do Georga i nie czekając na odpowiedź podbiegła do drzwi łapiąc Malfoya za ramię i ciągnąc go na zimne błonia.
- Co się stało? - spytał Ślizgon patrząc na Jennie podejrzliwie i przygładzając swoje tlenione włosy - Znowu masz zamiar na mnie wrzeszczeć?
- Nie - odpowiedziała nerwowo Jennie patrząc w oczy Malfoyowi - Czemu się taki zrobiłeś?
- Jaki?
- Wredny!
- Nie prawda.
Jennie zacisnęła usta patrząc się na niego z niedowierzaniem. Mróz szczypał ją w usta i nos, ale się nie poruszyła.
- Chcesz mi powiedzieć, że zawsze taki byłeś? - mruknęła cicho.
- Nie! Nie jestem wredny i nie byłem! To wszystko przez tego Pottera - odpowiedział Draco patrząc Jennie głęboko w oczy - Spędzasz z nim tyle czasu. Jeszcze ci Weasleyowie i ta szlama Granger..
- Nigdy jej tak nie nazywaj - warknęła Jennie, a źrenice jej się zwęziły - Nie wiem, o co jesteś zazdrosny, bo to widać, ale nie obrażaj tych ludzi. Nie twierdzę, że Potter jest święty, ale nikt nie upoważnia cię do nazywania mugolaków szlamami. Nikt.
- Nie będę. Czy jak przyrzeknę, że będę dla tych twoich przyjaciół milszy to mi wybaczysz?
- Tak.
Draco spojrzał na nią tak jak dawniej z sympatią i ciepłem po czym mocno do siebie przytulił i szepnął:
- W takim razie powodzenia na meczu Wood.
I odszedł sprężystym krokiem. Jennie stała tak jeszcze kilka minut zanim zorientowała się, że za chwilę rozpocznie się transmutacja i rzuciła się do zamku.
Przez cały dzień nikt nie mówił o niczym innym tylko o zbliżającym się meczu, ale dla Jennie nie było to najważniejsze. Pogodziła się z Draconem. Jednak, gdy znalazła się sobie nie znanym sposobem w szatni w jej głowie zagościł z powrotem mecz. Trzeba wygrać. Jennie szybko wciągnęła na siebie szatę z godłem Gryffindoru i razem z resztą drużyny wyszła na boisko. Trzy czwarte trybun było szkarłatno-złotych. Krukoni i Puchoni również kibicowali Gryfonom. Na ten widok Jennie niemalże roześmiała się ze szczęścia i zamknęła oczy, gdy je otworzyła były już koloru czerwonego, a włosy z dala mieniły się złotem. Widownia na ten widok krzyknęła z zachwytu. Oliver i kapitan drużyny Ślizgonów podali sobie ręce, a pani Hooch ledwo przekrzykując tłum wydała im polecenie do startu.
- Ruszyyyli! Kafla ma Johnson podaje do Bell, niestety trafią ją tłuczek, ale na szczęście tuż pod nią leci Wood łapie kafla. Dalej Jennie! GOOOOOL DLA GRYFONÓW - krzyknął Lee Jordan, który komentował mecz - Jaki brat taka siostra! Gratulujemy ci Oliverze!
Reszta meczu przebiegała podobnie. Jennie strzeliła większość goli, ale Ślizgoni też nie próżnowali. "Oby Harry złapał znicza" - myślała gorączkowo Jennie uchylając się przed tłuczkiem, którego zaraz odbił Fred. Nie słuchała już za bardzo Jordana zajęta grą, ale nagle wszystko ucichło i większość ludzi spojrzało w górę. To Harry, a właściwie jego miotła miotała się w powietrzu jak oszalała. Trwało to już kilka minut, a Ślizgoni wbili w tym czasie parę goli, ale nikt się tym nie przejmował. Bliźniacy latali pod Harrym, aby w razie czego go złapać, ale nagle wszystko ustało i Potter wsiadł z powrotem na swoją miotłę, gdyż wisiał już tylko na jednej ręce. Mecz trwał dalej, a Gryfoni nadrobili straty. W pewnym momencie Jennie spojrzała w dół i zobaczyła Harry'ego stającego na miotle i wyciągającego rękę. To znicz! Niestety, Potter za bardzo wychylił się do przodu i upadł na wznak.
- Harry! - krzyknęła Jennie i zleciła do swojego przyjaciela, który zdążył już się podnieść, ale dziwnie się zachowywał. Jakby miał zaraz zwymiotować. Rzeczywiście. Po chwili wypluł małą, złotą piłeczkę.
- Potter złapał znicza! Zwycięstwo Gryfonów!- wrzeszczał Lee, a wtórowali mu uczniowie z trzech domów. Wszyscy wysypali się na stadion łapiąc drużynę Gryfonów i wznosząc ich na rękach po czym całą gromadą ruszyli do Pokoju Wspólnego i urządzili balangę. Fred i George zdobyli gdzieś jedzenie i picie, więc impreza rozkręciła się na całego. Jennie usiadła w kącie obserwując bawiących się uczniów. Jej pierwszy mecz zakończył się sukcesem.
- Czemu nie bawisz się z innymi? - zapytał George siadając koło niej i podając kremówkę - Coś nie tak?
- Nie, nie.. Wszystko jest cudownie - odpowiedziała Jennie biorąc ciastko od Weasley'a - Bardzo się cieszę, że wygraliśmy.
- Tak, świetnie się spisałaś.
- Och dziękuję... ty również.
George uśmiechnął się i objął ją ramieniem obserwując tańczącego Freda i Angelinę.
- Pogodziłaś się z Malfoyem? - mruknął po chwili ciszy.
- Tak. Stwierdziłam, że dam mu szansę. W domu taki nie jest. On się tylko popisuje.. - odpowiedziała Jennie usprawiedliwiającym się tonem.
- To super, bardzo się cieszę - odparł George z uśmiechem, który nie objął oczu - Chyba pójdę spać. Branoc.
- Dobranoc.
Rudzielec wstał i powlókł się do swojego dormitorium, a Jennie po chwili poszła w jego ślady. Zdjęła z siebie szaty do quidditcha, umyła się zaklęciem myjącym, nie mając siły się wykąpać i ubrała piżamę. Właśnie zamierzała się położyć, kiedy do pokoju weszła Parvati.
- Mogę cię o coś zapytać? - szepnęła patrząc na Jennie.
- Właśnie to zrobiłaś - odpowiedziała parskając śmiechem, ale po chwili dodała - Nie no, pytaj pytaj.
- Czy podoba ci się George?
- Czy ja wiem? Jak dla mnie za wcześnie na romanse - stwierdziła natychmiast Jennie - Dobranoc.
- Dobranoc - odpowiedziała Patil i ruszyła w kierunku swojego łóżka.
Tej nocy Jennie długo nie mogła zasnąć. Nie wiedziała, czy podoba jej się George, ale rzeczywiście twierdziła, że jest za wcześnie. "Takie rzeczy to się wie gdzieś dopiero na czwartym roku" - pomyślała i uspokojona, że nie musi podejmować takich decyzji zasnęła z uśmiechem an twarzy.
***
Rozdział, jak sądzę, nieco dłuższy więc mam nadzieję, że dotrwaliście do końca ;) Przypominam : piszcie mi co wam się nie podoba i co zmienić. Następny rozdział już niedługo ;*
~ Pomyluna Everdeen
AAAAAAAAAAAA DRACO <3 rozdział wyszedł ci super (: Baardzo się cieszę, że teraz będą się pojawiały częściej. Jak ostatnio przeczytałam twojego bloga o Igrzyskach to stwierdziłam, że piszesz coraz lepiej. Strasznie lubię twój styl pisania <3 Chciałam ci życzyć weny, ale ty ją pewnie masz cały czas XD Ale trudno: życzę ci dużo weny <3 i z niecierpliwością czekam na następny rozdział, bo jest ciekawa co się rozwinie pomiędzy Jennie a Georgem, no i oczywiście mam nadzieję rozwiniesz przyjaźń Jennie z Draco (taa, wiem. Ciągle o Draco xd). Dobra jeśli doczytałaś komentarz do końca, to jeszcze raz życzę ci dużo weny <3
OdpowiedzUsuńoooooooch to takie kochane! Weny mam bardzo dużo, bo jak inaczej jak tyle mi jej życzysz haha xD Kocham <3
Usuńtyle miłości XD i George i Draco <3 naprawdę cudowny rozdział, jeden z moich ulubionych ! Weny :D
OdpowiedzUsuńawwwww dzięki bardzo <3
UsuńAaaa świetne <3
OdpowiedzUsuńSuper, że Jennie się pogodziła z Draco ^^
Ale tym z Georgem to mnie zaskoczyłaś ;o Nie spodziewałam się tego. I teraz z którym by tu było lepiej Jennie? xD No, ale do takich romansów to jeszcze daleko </3
Nareszcie pogodziła się z Malfoy'em <3
OdpowiedzUsuń