niedziela, 4 maja 2014

Tom I. Rozdział Jedenasty. Kamień i smok.

 Witam! Oto kolejny rozdział! Wiem, że nieco naginam fakty zawarte w książce, ale byłoby inaczej nieco nudno, tak więc proszę, nie denerwujcie się, że coś tam przestawiłam, czy pomyliłam, bo ja dobrze o tym wiem :D Dedykuję ten rozdział Mopsicy Pansy, która mnie natchnęła :D 
Miłego czytania!
~ Pomyluna Everdeen

     Nagle do Pokoju Wspólnego weszło naraz troje uczniów. Hermiona, Ron i Harry. Jennie zagłębiła się bardziej w fotel na którym siedziała i zaczęła przysłuchiwać się ich rozmowie.
- Nadal nic nie znaleźliście? Przecież musi gdzieś o nim być! Gdziekolwiek! - powiedziała Hermiona donośnym szeptem rozglądając się wokoło zdenerwowana.
- Przeszukaliśmy pół biblioteki! Harry był nawet w dziale ksiąg zakazanych! - odpowiedział Ron.
- Właśnie! Prawie mnie przyłapali i wtedy zobaczyłem to lustro... - dodał Harry machając głową.
- No dobrze, ale w którejś książce koniecznie musi być o nim wzmianka. Powinniśmy wiedzieć czego pilnuje Puszek - warknęła Hermiona całkowicie nie zainteresowana przeżyciami Harry'ego.
Jennie próbowała się powstrzymać, ale w tym momencie nie wytrzymała. Wstała, przerażając ty samym Hermionę do skraju możliwości i powiedziała wybuchając śmiechem
- PUSZEK? Macie na myśli tego... psa?
- Tak, dokładnie - stwierdziła Hermiona, gdy już się uspokoiła - A wiesz coś może... - tu rzuciła niezapokojone spojrzenie na Harry'ego i Rona - o Nicolasie Flamelu?
- Och, więc to o nim nie ma nigdzie nic zapisane? Wiem. On jest twórcą Kamienia Filozoficznego - odpowiedziała Jennie z rozbawieniem.
- Jakiego kamienia? - spytał Ron unosząc jedną brew do góry.
- FILOZOFICZNEGO! - krzyknęła Hermiona obrzucając rudzielca takim spojrzeniem, jakby nie wiedział co to ziemniak - Czyli takiego, który zamienia każdy metal w złoto i...
- Można z niego uzyskać eliksir, dzięki któremu będzie się żyć wiecznie - dokończyła za nią Jennie kiwając głową - Ale po co wam wiedzieć, czego pilnuje to psisko?
- Uważamy, że Snape chce to wykraść, w sensie ten Kamień - powiedział Harry rzucając ukradkowe spojrzenie na Rona.
- Rozumiem - stwierdziła Jennie, ale na tym musieli zaprzestać, gdyż do wieży Gryffindoru wsypał się tłum uczniów, którzy właśnie wrócili ze świątecznych ferii i rzucali się na każdego, kto wpadł im pod ręce ściskając go i pytając jak minęły mu święta.
Jennie nie miała ochoty w tym uczestniczyć, więc wycofała się chyłkiem do dormitorium dziewcząt, gdzie spędziła resztę dnia.
                                                                            ***

Od owego wieczoru minął już miesiąc, pełen pracy i quidditcha, gdyż wkrótce Gryfoni mieli grać z Puchonami, a więc Oliver zarządził codzienne treningi zupełnie nie troszcząc się o to, że niektórzy nie mieli na to czasu ("Nie żartuj sobie! Musimy to wygrać!"), więc Jennie była na skraju wyczerpania. Dodatkowo na meczu tym miał sędziować Snape, co do reszty dołowało drużynę
- On nigdy nie sędziował! Chce nas tylko pogrążyć - stwierdził Fred po wyjątkowo męczącym treningu.
- Nie da się ukryć - odpowiedział George patrząc na błotniste ślady, które zostawili w Sali Wejściowej.
  Kiedy w końcu nadszedł ten dzień cała drużyna była wyjątkowo spięta, nawet wtedy gdy weszli już na stadion i zobaczyli cieszących się Gryfonów.
- Na miotły! - krzyknął Snape i wszyscy wystartowali.
Gra przebiegała normalnie, póki Snape nie dał Puchonom rzutu wolnego, tylko dlatego, że tłuczek którego odbił George poleciał prosto na niego. Drugi rzut wolny dla Hufflepuffu był już za nic "To po prostu śmieszne!" stwierdziła Angelina. Na szczęście już po kilku minutach Harry złapał znicza i Gryfoni wygrali mecz.
- Widzieliście jego minę? - zapytała Jennie już w szatni - Był wściekły!
- Racja. Raczej mu nie zależało na wygranej Gryffindoru - mruknął Harry.
Po chwili wszyscy wyszli i w szatni została tylko Jennie i Harry.
- Muszę ci o czymś powiedzieć - mruknął chłopiec łypiąc na dziewczynkę.
- Wal śmiało.
- Hagrid ma smoka.
- CO?!
Ta wiadomość niemalże zwaliła Jennie z nóg. Popatrzyła na Harry'ego jakby zwariował. O czym on mówi?
- Tak. W weekend zamierzamy zanieść go na Wieżę Północną, skąd zabiorą go przyjaciele Charliego - mruknął Harry zerkając z ukosa na przyjaciółkę - Pomożesz nam?
- Ja... tak, pomogę - odpowiedziała Jennie, ale w głębi ducha wolałaby nigdzie nie iść. Na pewno przydarzy im się coś złego.
    Kiedy wpół do dwunastej Jennie wyszła razem z Hermioną z dormitorium dziewcząt, miała duże obawy. Jeżeli ktoś ich złapie nie tylko stracą punkty, ale mogą ich nawet wyrzucić ze szkoły. Gdy weszły do Pokoju Wspólnego Harry i Ron już na nie czekali. Kiwnęli do siebie głowami i wyszli przez dziurę w portrecie. Mieli szczęście, że Gruba Dama spała.
- Hagrid będzie na nas czekał z Norbertem w klatce - mruknął Harry wychylając się poprzez ścianę na korytarz, po czym ruszył jak najszybciej wzdłuż schodów.
- Norbertem? - zapytała Jennie zdziwiona - Tylko nie mów, że tak nazwał tego smoka!
- Ciiiiiiicho! - warknęła Hermiona, gdyż byli już w Sali Wejściowej. - Tak, właśnie tak go nazwał. To w końcu Hagrid, nie?
- Racja - przyznała Jennie przechodząc za Harrym przez drzwi wejściowe.
 Podbiegli do chatki Hagrida i zastukali w drzwi, ale nikt się nie odezwał.
- Hagridzie! - szepnął Ron, a z ogródka gajowego uniósł się płomień żywego ognia.
Cała czwórka podskoczyła i ruszyła w kierunku dyniowych grządek.
- Przepraszam dzieciaki! Chciałem go dokarmić przed podróżą... - powiedział Hagrid patrząc na smoka z czułością - Jest taki kochany!
Ron kiwnął głową i podszedł łapiąc za pręt klatki smoka, aby przyciągnąć ją bliżej ścieżki, ale po chwili odskoczył z sykiem.
- Coś się stało? - zapytała Hermiona, a jej twarz pobladła.
- On mnie... ugryzł! - warknął Ron trzymając się za rękę.
- Zabiorę cię do dormitorium, może mam jakieś lekarstwo..na jad smoka - powiedziała Jennie z troską oglądając ranę. - Wygląda paskudnie.
- Trudno się nie zgodzić - mruknął Harry z odrazą przyglądając się spuchniętym palcom Rona.
Jennie wzięła zielnego na twarzy Gryfona pod ramię i ruszyła z nim wzdłuż ścieżki do zamku. Nie przeszli jednak kilku kroków, a rudzielec już odchylił się od dziewczynki i zwymiotował.
- Ojej, to niedobrze! - krzyknęła cicho dziewczynka patrząc na Rona ze współczuciem. - Musimy jak najszybciej dojść do dormitorium! Dasz radę iść sam?
Ron kiwnął głową i ruszył przed siebie, jednak gdy wchodził już po stopniach prowadzących do drzwi znowu zwymiotował, tym razem w krzaki, ale po chwili wyprostował się i ruszył pewnie do Sali Wejściowej. Jednakże gdy weszli po schodach był już wykończony i ledwo trzymał się na nogach.
- To przez ten jad - stwierdziła dziewczynka głaszcząc przyjaciela po rudej czuprynie. - Wezmę cię na ręce, jesteś chudy, dam radę - dodała, gdyż zauważyła, że Ron chce się kłócić.
Jennie momentalnie uniosła rudzielca i ruszyła opustoszałymi korytarzami tak szybko, jak to tylko możliwe. Na szczęście nigdzie nie spotkała Filcha. Zatrzymała się dopiero przed Wieżą Gryffindoru.
- Masło maślane - wydyszała. Była już nieźle zmęczona, niemalże tak jak Gruba Dama, która bez słowa otworzyła przed nimi przejście.
Dziewczynka znowu wzięła rudzielca w ramiona i zaniosła do jego dormitorium.
- Poczekaj tu na mnie. Zaraz wracam - rzuciła, kładąc go na łóżku i pośpiesznie pobiegła do swojego pokoju.
Wyjęła z kufra apteczkę i pogrzebała w niej najciszej jak umiała wyjmując jakieś lekarstwo i sporą ilość czystych bandaży. Ron wyglądał już na prawdę źle. Siedział w łazience wymiotując.
-Masz, połknij to - powiedziała Jennie podsuwając mu tabletkę pod nos.
- Co to? - zapytał niepewnie przyglądając się pigułce.
- To na zastopowanie wymiotów - odpowiedziała dziewczynka zachęcając go gestem do połknięcia lekarstwa, a kiedy to zrobił z jego twarzy znikł natychmiast zielony kolor.
- Dzięki, czuję się dużo lepiej - szepnął.
- Wiem, teraz się nie ruszaj - skarciła go Jennie i zaczęła przyglądać się ranie.
Ręka Gryfona była cała zielona, a z miejsc w których tkwiły zęby potwora wydobywała się żółta ciecz.
- To trucizna - poinformowała przerażonego Rona. - Zaraz się jej pozbędziemy.
Namoczyła bandaż i pokropiła go przyniesionym lekiem po czym delikatnie owinęła nim dłoń chłopca, na którego twarzy pojawiła się ulga.
- Ooooch, o wiele mi lepiej! - szepnął z błogą miną.
- Wyobrażam sobie, ale żeby to działało muszę zmieniać opatrunek co trzy godziny - jęknęła Jennie.
- Możesz tu zostać. Połóż się na razie w łóżku Harry'ego. - zaproponował Ron oblewając się rumieńcem.
- Zgoda - odpowiedziała dziewczynka i pomogła Ronowi dojść do łóżka, po czym ułożyła się "w nogach" łoża Harry'ego i natychmiast zasnęła.
Trzy godziny później (Jennie wydawało się, że spała zaledwie chwilkę) ktoś potrząsnął jej ramieniem. Był to Ron, który prosił o zmianę opatrunku. Dziewczynka potrząsnęła głową i wstała chwiejąc się lekko. Harry już wrócił i spał teraz z podkulonymi nogami w swoim łóżku, zapewne, żeby zrobić miejsce Jennie. Gryfonka westchnęła i pomogła dojść do łazienki Ronaldowi. Gdy zmieniła mu opatrunek spojrzała na niego z powagą i mruknęła:
-Zmienię go jeszcze tylko raz, ale przed zejściem na śniadanie trzeba będzie ten bandaż zdjąć. Wyciągnie całą truciznę. W skrzydle szpitalnym pani Pomfrey będzie musiała zrobić ci okład z tojadu...
- Czemu ty mi nie zrobisz? - zapytał natychmiast Ron.
- Akurat mi się skończył. Ćwiczyłam ze Snapem tworzenie eliksiru tojadowego. - odpowiedziała dziewczynka cicho, a Ron się skrzywił. - Będziesz musiał powiedzieć, że szedłeś wczoraj skrajem Zakazanego Lasu i coś cię napadło...
- Jasne - odpowiedział Ron ziewając - Idźmy spać.
Jennie zgadzała się z Ronem całym sercem, więc pomogła mu się położyć i sama zasnęła w kilka sekund.
   Kiedy Ron obudził ją po raz kolejny był już ranek. Jennie szybko uwinęła się w opatrunkiem i przypomniała rudzielcowi, żeby zdjął go przed śniadaniem po czym ruszyła do swojego dormitorium. Zamknęła za sobą cichutko drzwi i podeszła do łóżka, na którym siedziała już w pełni ubrana Hermiona, wyraźnie na nią czekając.
- Gdzie ty byłaś? - zapytała patrząc na nią z ukosa - Co z Ronem?
- Byłam u niego, musiałam zmieniać mu opatrunki. Wyliże się z tego. A teraz przepraszam, idę spać - oznajmiła dziewczynka spychając Hermionę z łózka i wtulając się w poduszki. Chwilę później już spała.

                                                                          ***
Rozdział nieco dłuższy, ale mam nadzieję, że wam się spodobał. Piszcie, czy lubicie takie dokładne opisy, czy wolicie jak pomijam szczegóły. Do następnego rozdziału!
~ Pomyluna Everdeen 

7 komentarzy:

  1. Aaa! :D Zostanę Twoją osobistą muzą :D Rozdział genialny i cieszę się, że taki długi :D fajnie, że było tyle akcji ^^ Ty to masz wyobraźnie, ale mówiłam Ci już o tym :D
    Jeszcze raz dziękuję za dedykację <33
    Wenyy ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, ale ja nie mam takiej wyobraźni co ty, hahahha xD Ciebie chyba nikt nie przebije xD

      Usuń
  2. Super rozdział. Odwołując się do końcówki twojego posta - CHCĘ DOKŁADNE OPISY (:
    Świetnie, że rozdział taki długi, ogólnie super, ale nie lubię Rona i nie lubię o nim czytać XD Napisane poprawnie i w ogóle (:
    Pozdrawiam, życzę weny (:
    + wybacz mi, że taki krótki komentarz, ale idę pisać XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednak mi sie udalo wejsc tu jeszcze dzisiaj. Ta mysl nie dawala mi spokoju xD
    Co do rozdzialu... mega *_* Akcja byla bardzo ciekawa. Wszystko wedlug mnie pieknie opisalas i mam nadzieje, ze czesciej beda takie rozdzialy :3
    Weny xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Jennie się z nimi przyjaźni i nie wie, czego szukają? Ale rozdział cudowny ^-^ Tylko właśnie o to mi chodzi, że w poprzednich rozdziałach było że ona się z nimi przyjaźni, to chyba powinna wiedzieć, czego oni szukają itp... sorki, powtarzam się. Ale genialne było to jak ona pomagała Ronowi *-* Dokładne opisy są świetne, lepsze niż pomijanie szczegółów... więc teraz już tylko czekam na kolejny rozdział! weny weny wenyyy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziała czego szukają bo była bardzo zajęta nauką i ogółem można zauważyć że nie jest z nimi jakoś bardzo blisko przez Dracona ale rozumiem twoje wątpliwości i dziękuję za komentarz ;)

      Usuń
    2. Bo Draco taki zazdrosny o nią C: Hahahah xd Właśnie. Więcej młodego Malfoy'a :C

      Usuń