wtorek, 13 maja 2014

Tom I. Rozdział Czternasty. Koniec roku.

  Witam was wszystkich to już ostatnia notka tego tomu (nareeeszcie :D), ale oczywiście już niedługo zaczynam kolejny, a również nowego bloga o Huncwotach :> Jak obiecałam jest tu Draco :D A tymczasem..
Miłego czytania!
~ Pomyluna Everdeen 

    Było około dziewiątej rano. W Skrzydle Szpitalnym zalegała idealna cisza. Trójka jedynych pacjentów jeszcze spała. Po chwili jednak dało się usłyszeć szum wody. To pani Pomfrey przygotowywała poranną kawę. Była już ubrana i szykowała się do śniadania, gdy ktoś zapukał w drzwi. Ze zdziwieniem na twarzy uzdrowicielka wstała i powoli, aby zrobić jak najmniej hałasu uchyliła gigantyczne wrota prowadzące do jej białego królestwa. Ujrzała małego, bladego chłopca z bardzo jasnymi włosami i szarymi oczami, wpatrującymi się natarczywie w czarownicę.
- O co chodzi młody człowieku? - zapytała jak najciszej pani Pomfrey nie spuszczając wzroku z ucznia.
- Czy mógłbym wejść i odwiedzić moją przyjaciółkę? - mrukną chłopiec równie cicho.
- Jeszcze śpi...
- Nie szkodzi.
Pani Pomfrey uniosła obie brwi wysoko do góry, ale wpuściła Malfoya do środka.
- Zapewne chodzi ci o panienkę Wood. Tam leży - powiedziała cicho wskazując na łóżko, na którym spoczywało nieruchomo ciało Jennie. Tak blade jak zawsze z czarnymi, długimi włosami okalającymi jej twarz, a nawet prawie całą jej postać. Jedyne co zaburzało Draconowi obraz jego przyjaciółki to jej zamknięte oczy. Nie widział ich dziwnego odcienia zieleni, ani tych radosnych błysków, które zawsze towarzyszyły mu w najwspanialszych chwilach jego życia. Mimo to usiadł na skraju łóżka po raz setny analizując każdy kawałek jej osoby i uśmiechając się do samego siebie.
 Po piętnastu minutach tego spotkania przepełnionego ciszą pani Pomfrey oznajmiła, że zaraz będzie budzić pacjentów i zapytała czy "Pan Malfoy" wyraża chęć zostania tu. Draco w odpowiedzi potrząsnął głową na znak, że już pójdzie po czym wstał i przeciął szybko salę Skrzydła Szpitalnego i chwilę później zamykał za sobą drzwi. Ruszył korytarzem rozmyślając. Wczoraj też tutaj był. Tak. To on wyłowił dziewczynkę z jeziora przy pomocy przerażonego Weasley'a. Wszyscy oni są tacy sami. Nieporadni. Beznadziejni. Draco nigdy by nie wrzucił jej do jeziora! Potem ten palant George siedział przy niej kilka godzin użalając się nad sobą. Dziecinne. Tak. Draco miał do niego zupełną pogardę.
 Dochodził dopiero do końca korytarza i stwierdził, że w takim tempie w życiu nie zdąży na śniadanie więc przyśpieszył kroku, aby za kilka minut siadać już w Wielkiej Sali.

***
Tymczasem w Skrzydle Szpitalnym pani Pomfrey podeszła do Jennie i potrząsnęła ją delikatnie za ramię. Dziewczynka otworzyła oczy nie do końca wiedząc gdzie jest. Kiedy jednak jej wzrok przyzwyczaił się do wszech obecnie panującej bieli, wszystko sobie przypomniała. Egzaminy. George. Tonięcie w jeziorze. Ron i Hermiona w Skrzydle Szpitalnym otoczeni nauczycielami. Harry z Kamieniem Filozoficznym w ręku. Nagle wszystko to ją przytłoczyło i to tak, że złapała się za głowę i ledwo usłyszała zdenerwowany głos pani Pomfrey dobiegający jakby z oddali. 
- Wszystko w porządku? Chcesz coś na uspokojenie?
Dziewczynka zaprzeczyła gestem głowy, od której odjęła już ręce i przyglądała się z uwagą uzdrowicielce.
- Chcesz coś do jedzenia?
- Bardzo proszę pani Pomfrey.
- Dobrze już robię. Jajecznica może być? Tak! Ona na pewno cię ożywi. Proszę obudź tego rudzielca i Pottera...
Jennie ponownie skinęła głową i powoli wstała z łóżka. Z zaskoczeniem stwierdziła, że nawet pewnie trzyma się na nogach, więc podeszła do Harry'ego leżącego naprzeciwko niej i potrząsnęła nim delikatnie, jak to wcześniej zrobiła pani Pomfrey. Potter otworzył oczy i spojrzał na Jennie nieco nieprzytomnie, ale ona upewniwszy się, że już się obudził podeszła natychmiast do Rona i nim też potrząsnęła z już nieco większą siłą. Wiedziała, że piegowaty nie da rady się tak łatwo obudzić. Rzeczywiście. Weasley otworzył oczy dopiero po ponownym potrząśnięciu. 
- Co jest...? - zaczął, ale nie dokończył, gdyż akurat pani Pomfrey przyniosła im śniadanie. 
Trójka przyjaciół usiadła na jednym łóżku i zaczęła opowiadać sobie o wydarzeniach poprzedniej nocy jedząc przy okazji posiłek.
Na początku Harry i Ron zrelacjonowali jej jak to dowiedzieli się od Hagrida, że powiedział komuś jak przejść obok Puszka i jak pognali do szkoły, a Dumbledore'a nie było. Zdecydowali się ratować Kamień sami. Kiedy doszli do momentu, w którym Ron poświęcił się i dał zbić się królowej w szachach Jennie aż wstrzymała oddech. Doceniała jego bohaterstwo. Potem opowiadał już tylko Harry, jak to Hermiona wybrała właściwe eliksiry i jak okazało się, że Quirrel miał w tym swoim śmiesznym turbanie głowę Voldemorta. Ron i Jennie skrzywili się z obrzydzenia. 
Gdy Harry już skończył Jennie opowiedziała swoje przeżycia, a gdy była przy tym jak Dumbledore kazał się jej teleportować Ron nie wytrzymał i wydał z siebie westchnienie oznaczające podziw. Na końcu dodała też, że o mało co nie utopiła się w jeziorze, po tym jak wrzucił ją tam George, a Ron poczerwieniał ze złości. 
- To nie jego wina! Przecież wie, że umiem pływać. Pewnie jakiś druzgotek złapał mnie za nogę... - próbowała wytłumaczyć przyjaciela Jennie, ale to nie skutkowało. Ron nadal był wściekły. 
   W taki sposób przegadali część popołudnia, aż w końcu pani Pomfrey pozwoliła im wrócić do swoich dormitoriów. Kiedy Jennie skończyła się myć i nakładać szatę do pokoju wpadła Hermiona z uśmiechem na twarzy.
- Jak się czujesz? - krzyknęła przytulając Jennie z całych sił, tak, że zabrakło jej powietrza.
- Na prawdę dobrze, ale puść mnie, bo się uduszę! - wysapała Woodówna odpychając od siebie nieznacznie Granger, a ta natychmiast puściła ją ze zmieszaną miną.
- Przepraszam... spakowałaś się już? - mruknęła przepraszającym tonem nie patrząc Jennie w oczy.
- Taaaak, zaraz uczta... idziemy?
- Jasne.
Obie Gryfonki ruszyły schodami do Pokoju Wspólnego, który już był pusty. Spojrzały na siebie porozumiewawczo i pognały jak najszybciej nie chcąc spóźnić się na ucztę. Kiedy weszły do Wielkiej Sali wszyscy już byli, więc przemknęły się pod samymi ścianami do stołu Gryffindoru i usiadły na jego brzegu obok Neville'a.
 Dumbledore właśnie kończył swoją przemowę. Jennie dopiero zauważyła powiewające nad nimi sztandary Slytherinu i zmarszczyła nos z niesmakiem. Wolałaby, żeby to jej dom wygrał. Stwierdziła jednak, że skupi się na ostatnich słowach dyrektora.
- Slytherin wygrał Puchar Domów. Gratuluję, aczkolwiek za wydarzenia ostatniej nocy również należałoby przyznać jakieś punkty... pannie Hermionie Granger daję pięćdziesiąt punktów za umiejętność logicznego myślenia, panu Ronaldowi Weasleyowi pięćdziesiąt punktówza najlepiej rozegraną partię szachów w historii Hogwartu, co wcale nie było łatwą rzeczą, panience Jennie Wood daję pięćdziesiąt punktów za niesamowite zdolności magiczne między innymi za umiejętność teleportacji w tak młodym wieku i chęci pomocy przyjaciołom nawet, gdy samemu się jej potrzebuje, panu Harry'emu Potterowi daję sześćdziesiąt punktów za przeciwstawianie lęków i dziesięć punktów należy się Nevillowi Longbottomowi za okazanie siły jaką jest przyjaźń.
Po tym oświadczeniu trzy czwarte uczniów wyrzuciło w górę swoje tiary w geście triumfu. Nikt nie lubił Ślizgonów. Jedyną osobą, która siedziała z wyrazem zażenowania był Neville.
- Co się stało? - zapytała Jennie patrząc z niepokojem na pyzatego chłopca, który odwrócił do niej swoją pucułowatą twarz.
- Przecież ja nie mam przyjaciół - powiedział cicho.
Tak cicho, że stojąca zaledwie dziesięć centymetrów od niego Jennie ledwo to usłyszała w ciągle wiwatującej sali. Naraz wszystkie dekoracje zmieniły swój kolor na czerwono- złoty co wywołało jeszcze większą falę entuzjazmu uczniów. Dziewczynka jednak nie wiwatowała z innymi. Patrzyła na oczy Longbottoma i otworzyła delikatnie usta. Nie mogło jej to przejść przez gardło. Nie mogła wydobyć z siebie głosu. Neville ją zszokował. Powoli poruszała wargami, które bezgłośnie wypowiedziały "Ja jestem twoją przyjaciółką" i po chwili Gryfonka przytuliła swojego kolegę. To było dziwne.
Po uczcie od razu udała się do swojego dormitorium nie czekając na Hermionę, czy kogokolwiek innego.
Zaczarowała swój kufer tak, że teraz unosił się w powietrzu stopę na podłogą i westchnęła głośno rozglądając się po pokoju.
- Widzimy się za dwa miesiące - mruknęła i ruszyła na schody, gdzie wpadła na swoje współlokatorki, a Lavender wręcz staczając na sam dół schodów - Przepraszam!
- Nic się nie stało - odpowiedziała Brown otrzepując się z kurzu i uśmiechając się promiennie. - Już idziesz...?
- Taaaak, śpieszę się... do kogoś. Trzymajcie się.
Nie usłyszała odpowiedzi bo pognała czym prędzej biegnąc do Sali Wejściowej. Istotnie. Miała tam spotkać się z Draconem. Niestety. Na korytarzu znowu kogoś spotkała, a była spóźniona już jakieś dziesięć minut. Nie chciała, żeby Malfoy tyle czekał, tym bardziej, że tą osobą był George.
- Hej, gdzie się tak śpieszysz mała? Chciałem pogadać...
- Może innym razem - odpowiedziała Jennie cicho i minęła rudzielca starając się nie uderzyć go kufrem.
- Poczekaj. Muszę cię przeprosić. Przecież ty umiesz pływać, nie wiedziałem, że tak będzie.. - powiedział George, a Jennie zauważyła skruchę na jego twarzy.
- Nie mam ci za złe. To chyba druzgotek mnie pociągnął.. bardzo się śpieszę... umówiłam się z ...
- Malfoyem? Nie ma sprawy. Odprowadzę cię.
Jennie kiwnęła z rezygnacją głową i zaczęła iść obok George'a, który próbował rozśmieszyć ją na wszystkie możliwe sposoby i oczywiście to skutkowało. Mieli takie same poczucie humoru, ale przez to ich tempo chodzenia jeszcze bardziej się spowolniło, aczkolwiek Jennie przestało to obchodzić. Świetnie się bawiła. Będzie za nim tęsknić.

***

  "Gdzie ona się podziewa" - myślał Draco, kiedy mijali go uczniowie z innych domów udający się już do pociągu - "Byliśmy umówieni dwadzieścia minut temu. Pewnie znowu rozmawia z jakąś szlamą, albo tym niedorozwojem Weasleyem". Ślizgon nadal nie tolerował mugolaków. No, jedynie Granger, ją dało się przeboleć dla tej przyjaźni z Jennie, ale do innych nadal miał całkowitą pogardę. Po chwili zauważył Jennie śmiejącą się do spółki z Weasley'em na samym szczycie marmurowych schodów, które prowadziły z Sali Wejściowej na wyższe piętra. Poczuł lekkie ukłucie zazdrości, ale nie dał po sobie tego poznać. Kiedy w końcu Jennie i George zeszli na dół i pożegnali się uściskiem (Draco niemalże nie zwymiotował) Gryfonka dołączyła się do Ślizgona raz po raz spoglądając za siebie dopóki nie znaleźli się już na błoniach przed zamkiem.

***
  Wsiadali właśnie do samo-jeżdżącego powozu. Draco był trochę naburmuszony, a Jennie zmieszana. Wiedziała, że się spóźniła i teraz, gdy jechali tym dyliżansem w zupełnej ciszy poczuła ukłucie poczucia winy. Była umówiona z Draconem, więc dlaczego dowcipkowała sobie z Georgem? Sama nie wiedziała. Postanowiła nadrobić ten stracony czas w wakacje. 
 Wsiedli już do pociągu i szukali wolnego przedziału. Wiele było już zajętych, a chłopcy w nich siedzący jak zawsze przyglądali się Jennie. Dziewczynka przestała już to zauważać, czego nie można było powiedzieć o Draco, który był wyraźnie tym rozeźlony. 
Nareszcie znaleźli całkowicie pusty przedział. Malfoy pomógł włożyć Jennie kufer na półkę bagażową i usiadł naprzeciwko dziewczynki. Ta czuła się nieswojo. Nie lubiła przepraszać. Duma zazwyczaj jej na to nie pozwalała, ale trzeba było zrobić wyjątek. Draco był dla niej cholernie ważny. 
- Przepraszam, że się spóźniłam - wymamrotała cicho.
- Nic się nie stało - powiedział Malfoy, a Jennie odetchnęła z ulgą, ale nic więcej nie powiedziała. Była zmęczona. 
Za oknem zaczął siąpać delikatny deszcz, a w przedziałach zapaliło się światło. Wszystko wydało się tak niesamowicie przytulne. Gryfonka wstała i usiadła koło Ślizgona i po chwili już spała z głową na jego kolanach.

***

"Wygląda ślicznie, kiedy śpi" pomyślał Ślizgon patrząc na swoją przyjaciółkę z cieniem czułości w zimnych, szarych oczach. Bardzo chciał, żeby obudziła się jeszcze przed końcem podróży, ale to nie nastąpiło. Nie miał serca jej budzić, ale kiedy stanęli przy peronie dziewięć i trzy czwarte musiał to zrobić. Dziewczynka podziękowała mu, że dał się jej wyspać i już po chwili wysypywali się razem z innymi z pociągu, aby po przebiegnięciu prze ścianę znaleźć się na mugolskiej stacji kolejowej. 
Jennie poszła żegnać się z Weasleyami, Granger i Potterem. Wszystkich przytuliła. Bez wyjątku. Draco byl wstanie jedynie kiwnąć głową w ich kierunku. Po chwili poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń.
- Powodzenia stary.
- Dzięki Nott. 
Jego przyjaciel już zniknął, ale nie mieszkał daleko od Dracona. Miał zamiar spotkać się z nim w te wakacje. Westchnął i pociągnął do siebie Jennie, która uległa naciskowi. Zapowiadało się ciekawe lato.


***************

Dziękuję za wytrwanie do końca tego rozdziału! Jak widzicie był nieco inny od reszty. W sumie to takie wprowadzenie do tego, że w następnym tomie mam zamiar wprowadzić narrację pierwszoosobową, a ponadto zdecydowałam się pisać niekiedy z perspektywy innych osób, niż Jennie żeby było ciekawiej :) Piszcie mi co o tym sądzicie i o rozdziale również! 
Pozdrawiam
~ Pomyluna Everdeen

6 komentarzy:

  1. "Trójka jedynych pacjentów." Mi się tylko wydaje, czy to jest bez sensu? XD
    Brakowało mi kilku przecinków i kropek oraz tzw. "ogonków" (ł, ą itp)
    "Draco niemalże nie zwymiotował" chyba powinno być bez tego "nie", bo tak to wychodzi na to, że jednak zwymiotował XD
    Teraz ta fajniejsze cześć komentarza: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA MÓJ (i twój) DRACO <3 Kocham cię za to, że jest go tu tyle *-*
    Jestem za tym, żeby była narracja pierwszoosobowa (a będzie też z perspektywy Draco? XD)
    Rozdział ogółem super. Mam nadzieję, że II Tom też będzie bardzo ogólny, a skupisz się na II i bardzo go rozwiniesz C: Resztę napiszę ci na priv (żeby nie wyjść tutaj na idiotkę xd)
    Życzę Ci dużo weny i czasu na pisanie następnego rozdziału (:
    Pozdrawiam
    Nieoficjalna :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie wiem, jestem chora, mogłam napisać coś bez sensu, MAM PRAWO XD a tak btw to tak, będzie z perspektywy Draco, bo YOLO xD lubię pisać z jego perspektywy, bo można wszystkimi pomiatać :D
      Pozdrawiam
      Ja xD

      Usuń
  2. Jeju jaki swietny rozdzial *_*
    I Draco taki awww ♡
    Fajnie wszystko opisalas.
    I bardzo podoba mi sie pomysl narracji pierwszoosobowej. Ja wole taka, bo wedlug mnie lepiej wyraza emocje :3 I ciekawie bedzie jak bedziesz dawala opisy z perspektywy innych ^^
    Weny i wracaj juz do szkoly idioto no ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwww<3 Jaka kochana ;o Nott, normalnie nie wierzę <3 Dobrze wiesz, jak ja go uwielbiam :3 Coraz lepiej się zapowiada :D Draco też uwielbiam. Szczególnie, kiedy jest zazdrosny i naburmuszony :D
    Chcę więcej!
    A skoro już i tak jesteś chora, to zamiast lamić na fb, napisz coś :D Błagam <3
    Weny i zdrowia :3

    OdpowiedzUsuń
  4. białe królestwo XD rozdział cudowny <3 pomysł na narrację również! Rany, ja zaraz nie wytrzymam, Draco, Jennie, George, wszystko takie idealne... :) mam nadzieję, że będzie z perspektywy różnych osób, będzie ciekawie ^-^ Draco taki zazdrosny a jednocześnie cudowny <3 te Twoje rozdziały bywają (jak ten) jednocześnie genialne i słodkie. Ty to masz talent... ;) WENY, której masz pewnie wiele, ale co tam :D

    OdpowiedzUsuń