środa, 19 marca 2014

Tom I. Rozdział Pierwszy. Urodziny.

      To mój nowy blog, mam nadzieję, że was zaciekawi :) Tym razem poszłam w czarodziejskie klimaty. Chciałam napisać to już dawno temu. Nie wiem, czemu tego nie zrobiłam xD Piszcie mi w komentarzach, co sądzicie i czy zapowiada się ciekawie ;) Notki będą się pojawiały regularnie. Najprawdopodobniej w środy i soboty, ale możecie pisać swoje propozycje dni :D 
Miłego czytania!
~ Pomyluna Everdeen 

   Na ulicy przed domem Woodów nie działo się dzisiaj rankiem nic nadzwyczajnego i nikt nie pomyślałby, że w środku willi tej bogatej, aczkolwiek dziwnej rodziny może chodzić około dwadzieścia domowych skrzatów przygotowujących się do wielkiego święta. Nie wiedziała też o tym Jennie, która dopiero co wstała z łóżka i podeszła do białej, drewnianej toaletki stojącej na tle czarnej ściany. Dziewczynka spojrzała w lustro i zauważyła zaspaną, małą osóbkę z burzą czarnych, lśniących, sięgających do pasa włosów, niemalże białej skórze i wielkich zielonych oczach, w których błyskały radosne iskierki. Jennie zaczęła się czesać i ubierać, ale te czynności przerwała jej stukająca w okno sowa.
- Nareszcie! - krzyknęła Jennie skacząc z podniecenia i sięgnęła po list przyczepiony do nóżki ptaka i rozerwała kopertę na której widniało:

                   Panna J. Wood
                   Czarna sypialnia 
                   Blood Street 25
                   Greenwich 
                   London

Dziewczynka uśmiechnęła się od ucha do ucha i zaczęła czytać:


               HOGWART
          SZKOŁA
              MAGII I CZARODZIEJSTWA

                                                                   Dyrektor: Albus Dumbledore
                                           (Order Merlina Pierwszej Klasy, Wielki Czar., Gł. Mag,
                                           Najwyższa Szycha , Międzynarodowa Konfed. Czarodziejów) 

                   Szanowna Panno Wood,
                   Mamy przyjemność poinformowania Pani, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia. 
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pani sowy nie później niż 31 lipca.
                    Z wyrazami szacunku,
                                                                                                               Minerwa McGonagall     
                                                                                                                        Minerwa McGonagall
                                                                                                               zastępca dyrektora

     Jennie po przeczytaniu tego listu uniosła się kilka cali w górę, ale wkrótce opamiętała się i opadła na ziemię. Wyciągnęła z koperty listę książek i schowała do szuflady, aby się nie zgubiła i w tym samym momencie do pokoju weszła domowa skrzatka. Miała na sobie ładną tunikę w herbem rodowym Woodów, tak jak wszystkie skrzaty w tym domu. Był on duży, dwupiętrowy, z czego na drugim piętrze znajdowały się pokoje i łazienki skrzatów, na pierwszym sypialnie i łazienki mieszkańców domu, a na parterze wszelkie inne pomieszczenia takie jak kuchnia, czy jadalnia. Po środku domu rosło wielkie drzewo sięgające dachu, po którym na drabinkach chodziły skrzaty i niekiedy Jennie. 
- Panienka zechciałaby zejść na dół? Mam dla panienki niespodziankę. - zapiszczała służąca. 
- Oczywiście Skrzątko. Już schodzę. Tylko coś ubiorę. - odpowiedziała dziewczynka i sięgnęła po długą, czarną sukienkę i granatowe pantofelki. Po czym pośpiesznie ruszyła za skrzatką tym razem schodami, żeby nie pobrudzić kreacji. Gdy tylko stanęły na dole, Skrzątka zasłoniła swojej pani oczy i poprowadziła ją do salonu. 
- Niespodzianka!!! - krzyknęło naraz dwadzieścia cienkich głosików. To wszystkie domowe skrzaty, z całej posiadłości zgromadziły się, aby uczcić jedenaste urodziny Jennie. 
- Ojejku! Dziękuję! Bardzo mi miło! - krzyczała na wszystkie strony młoda czarownica. - Tort! Przepiękny! Niesamowity! - ciasto rzeczywiście było niezwykłe. Całe czekoladowe z białym lukrem, układającym się w słowa "Jedenaste urodziny - 6 lipca - Panienka Jennie". - To bardzo miłe! Proponuję przenieść stół na ogródek, to wszyscy zjemy trochę tortu! - dodała Jennie, a domowe skrzaty wykonały jej polecenie i pięć minut później każdy miał nałożoną swoją porcję słodkiego ciasta. Przyszedł nawet Oliver - brat Jennie, który już od początku wakacji obmyślał strategię na przyszły sezon quidditcha, ponieważ był kapitanem drużyny Gryfonów. Gdy wszyscy zjedli, przyniesiono prezent od państwa Woodów, którzy niestety dzisiaj musieli być w pracy, gdyż pracowali na bardzo wysokich stanowiskach w Ministerstwie Magii. Pan Wood był zastępcą Ministra Magii, a pani Wood była szefem Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. Prezentem tym był najnowszy model miotły -  Nimbus 2000, gdyż Jennie grała na pozycji ścigającego i zamierzała startować do drużyny, tego domu, do którego ją przydzielą, Oczywiście dopiero na drugim roku, gdyż pierwszoroczniacy nie mogli mieć własnych mioteł, ani być w reprezentacji. 
          Około pierwszej popołudniu przyszedł do jubilatki jej najlepszy przyjaciel - Draco Malfoy, który mieszkał w sąsiedztwie oraz Blaise Zabini, mieszkający naprzeciwko. 
- No, no, no. Jedenastolatka. Fiu, fiu. - zaśmiał się młody Malfoy, gdy jego przyjaciółka otworzyła mu drzwi.
- Zamknij się. - odpowiedziała ze śmiechem dziewczynka i wpuściła chłopców do środka. - Dostałam miotłę, wiesz?! I to na dodatek NIMBUSA 2000!!! 
- Nie gadaj! - powiedzieli naraz chłopcy i po kolei próbowali na niej latać. 
- Świetna jest, no nie? - zapytała Jennie po godzinie jazdy.
- Zawodowa. - odpowiedział Draco i zaproponował mecz quiddticha. Zabini i Jennie na Malfoya. Tak czas minął im aż do wieczoru, kiedy to poszli na kolację, a po niej do bawialni grać w gargulki i czarodziejskie szachy. Jednak ich ulubioną zabawą, była transmutacja Jennie, która była metamorfomagikiem i mogła zmieniać swój wygląd, kiedy chciała. Bardzo popularny był nos jak dziób kaczki, oraz tęczowego koloru włosy i tęczówki oczu. Gdy Jennie, była już zmęczona tą zabawą zamieniła się z powrotem w zwyczajną, bladą, podobną do wampira dziewczynkę i poszła spać do śpiwora na miękkim dywanie w sypialni. Tego dnia chłopcy u niej nocowali, więc skrzaty i im przyniosły śpiwory i cała trójka zasnęła kamiennym snem, po całym dniu wrażeń.

***

Przepraszam, za krótki rozdział, ale on jest pierwszy i musiałam wam tutaj nieco wyjaśnić :D Następny mam nadzieję, będzie dłuższy. Piszcie, co o nim myślicie i w które 2 dni chcielibyście, aby pojawiały się rozdziały :D Do następnej notki!
/ Pomyluna Everdeen



4 komentarze:

  1. Fajny. Tylko zawsze muszę się do czegoś przyczepić: ,,Wyciągnęła z koperty listę książek i schowała do szuflady, aby się nie zgubiła i w tym samym momencie do pokoju weszła domowa skrzatka.'' Gdy piszesz ....i....i... przed drugim ,,i'' przecinek. Np. Julia założyła i białe pantofelki ,i czarną bluzkę''. =)

    Pozdrawiam Dominika:
    i zapraszam na: http://hermionajaneriddle.blogspot.com/
    http://mojaminiaturka.blogspot.com/
    http://lucjuszmalfoyhermionagranger.blogspot.com/
    http://tonks-remus.blogspot.com/ =)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super jest ;> I jest Draco i Blaise *o* O bogowie, jak ja ich uwielbiam :3 A co do rozdziału to jest świetny, z niecierpliwością czekam na następny i życzę ci dużo, dużo weny.
    ~Nieoficjalna.

    OdpowiedzUsuń
  3. No cześć! Tak jak obiecałam, już jestem i zabieram się za czytanie :D
    Masz ciekawy styl pisania :D Bardzo mi się spodobał :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :) Masz talent do pisania ^^

    OdpowiedzUsuń